Zemsta?

Zemsta?
Nigdy nie zapomnę tego widoku, tych rozchylonych i podrygujących ud i kolan opiętych czarnymi, prześwitującymi pończoszkami i tych pośladków rytmicznie wbijających się pomiędzy nie. One należały do mojego męża, poznałabym je na końcu świata, z tą charakterystyczną blizną. Nóżki zaś były tej rudej ździry, którą mąż ze wspólnikiem niedawno zatrudnili jako asystentkę, a którą Robert (wspólnik) przywlókł ze sobą na naszą imprezkę. Ciekawe – jeszcze niedawno Jacek (mój ślubny) z dezaprobatą mówił o niej jako o kobiecie, że ruda, nosi się prowokująco ubrana, ostry wyzywający makijaż itp. – widać teraz mu to nie przeszkadzało!. Stałam i patrzałam jak zahipnotyzowana, a jednocześnie urzeczona tym widokiem i zamiast przerwać im, wszczynając karczemną awanturę, chłonęłam ten erotyczny spektakl. Jej pojękiwania przybierały na sile, choć skutecznie zagłuszały je stuki mojej nowej pralki, na której ona teraz leżała. Widziałam burzę rudych loków, wzniesione ku górze piersi z bordowymi sutkami, które miętosiły dłonie Jacka i te jej pazury wbijające się w jego uda, by głębiej ją penetrował. Byli blisko spełnienia. Świadczyły o tym jej westchnienia przechodzące w skowyt, jak i tak dobrze mi znane pohukiwania Jacka. Pchnął kilka razy mocniej i zastygł – wiedziałam że w tym momencie wtryskuje w nią całą swą namiętność. Ona podrzucała biodrami, przyjmując dawki nasienia, którego nadmiar wyciekał z pochwy na pralkę. Przyciągnęła go do siebie i namiętnie pocałowała w usta. O tym, że i ona doznała orgazmu, świadczyły krótkie spazmatyczne wstrząsy jej łona , bioder i udek. Leżał na niej pochylony, oddając się końcowym pieszczotom aktu i całując piersi. Wyśliznęłam się z pralni równie bezszelestnie jak do niej weszłam. Właśnie szukałam Jacka, bo chciał osobiście uruchomić swoją nową zabawkę – gazowego grilla = by popisać się przed znajomymi swoją polędwicą i żeberkami z rusztu, a goście już zaczynali się dopominać. Weszłam na parter i schodząc przez taras do ogrodu, głośno go nawoływałam. Zjawił się po chwili w dolnym wyjściu na ogród. Nie było po nim nic widać, by jeszcze przed minutą oddawał się niecnym rozkoszom. Robert wzrokiem poszukiwał swej partnerki, rozglądając się po zakątkach. Wyszła przez taras – tłumacząc mu, że musiała skorzystać z toalety. To nie mogłaś tutaj? – zapytał – przecież za kominkiem i grillem jest nie tylko zmywak, ale i pełen węzeł sanitarny – powiedział z pretensją w głosie. Rzeczywiście Jacek budując garaż w ogrodzie, pomyślał by jego tylną i boczną ścianę wykorzystać na kącik do relaksu i ogrodową kuchenkę, a głębiej sanitariat z wc, prysznicem i umywalką. Skąd mogła wiedzieć! – wzięłam ją w obronę – nie zna tak jak Ty gdzie co się znajduje – jest tu pierwszy raz. Spojrzała na mnie z wdzięcznością. Myślałam, że to ona będzie patrzeć na mnie z wyższością i tryumfem po tym co zrobiła, a tymczasem skromnie spuściła wzrok. To, że dość długo się nie zjawiała, tłumaczyłam sobie tym, że musiała się podmyć i doprowadzić do ładu, po takiej dawce emocji. Dobrze ją rozumiałam – Jacek znał się na „tej” robocie. Impreza rozkręcała się na dobre, goście zachwyceni byli serwowanymi przysmakami, towarzystwo bawiło się w najlepsze. Jacek brylował i zabawiał tak jak to tylko on potrafi. Ja zaś zauważyłam, że ta „ruda” jest naprawdę atrakcyjna i może podobać się nie tylko mężczyznom, ale mnie unikała. Zresztą Robert cały czas teraz jej nadskakiwał. Ciepły sobotni majowy wieczór sprzyjał zabawie, zwłaszcza, że wino i inne trunki lały się strumieniami. Niektóre parki szukały odosobnienia w zaułkach ogrodu. Sama z zazdrością na nie patrzyłam, czując jeszcze lepkość w majtkach po tej scenie, której dzisiaj byłam świadkiem. Targała mną złość na Jacka, a jednocześnie czułam jakąś radość z ich spełnienia – chyba jestem nienormalna!. Chciałam się zemścić, albo jakoś odegrać na nich, ale jak tego dokonać?. Następnego dnia miałam wrażenie, że to tylko wymysł mojej wyobraźni, ale kiedy sprzątałam po imprezie, weszłam do pralni i widziałam zaschnięte ślady na pralce, a jakby tego było mało, to jeszcze wgniecenie na pokrywie!. Jacek zachowywał się normalnie i nie dał po sobie poznać, że coś się jednak wydarzyło. W poniedziałek zaczął nawet się do mnie przystawiać – wykręciłam się zmęczeniem, ale we wtorek już mu uległam. Było bardzo namiętnie i czule. Z radością odzyskałam go, utwierdzając się w przekonaniu, iż był to tylko jednorazowy wyskok – taką miałam i mam nadzieję. Lecz już następnego dnia wkurzył mnie, że nie dbam o sprzęt i nowy automat uszkodziłam pewnie kładąc nań coś ciężkiego!. No tego było już za wiele! – już mu chciałam wygarnąć i powiedzieć skąd to wgniecenie!, Aż krew się we mnie gotowała, postanowiłam że odpłacę mu pięknym za nadobne!.
Musiałam tylko znaleźć po temu sposobną okazję. Nie zależało mi na zwykłym zdradzeniu, odegraniu się – to było by zbyt banalne, a poza tym chciałabym też z tego mieć jakąś satysfakcję. To już było postanowione – pozostało tylko czekać stosownej chwili, a ta długo nie nadchodziła. Latem spędziliśmy z dziećmi urocze dwa tygodnie na Sycylii – było gorąco i podniecająco, tym bardziej, że byłam adorowana przez właściciela pensjonatu i nawet przez moment przyszło mi do głowy by to z nim odegrać się na Jacku, ale on był taki słodki!. Wróciły nasze szalone pomysły i noce!. Po urlopie byliśmy zrelaksowani, wypoczęci, zakochani. Prawie zapomniałam o swoim postanowieniu. Ale co się odwlecze….
To było nagłe i zupełnie niespodziewane. W poł. sierpnia zaprosił nas Robert na swoje urodziny – to też miało być przyjęcie ogrodowe, ale z tańcami. I rzeczywiście kiedy zapadał zmrok, coraz więcej par wirowało na tarasie. Uwielbiam tańczyć w przeciwieństwie do mojego Jacka. On lubił się bawić, wręcz brylował w towarzystwie, ale z tańcem u niego było kiepściutko. Robert zaś mimo swojej wielkiej postury i 110 kg. w tańcu był lekki i delikatny jak piórko. Miałam na sobie śliczną małą czarną, która podkreślała drobną, ale seksowną figurę. Bawiłam się przednio flirtując, tańcząc i uwodząc swoim czarem panów. Wypite drinki też zrobiły swoje, beztrosko prowokowałam męską część towarzystwa, wzbudzając zawistne spojrzenia pań. „Ruda” pełniła obowiązki pani domu, ale czuła się nieco skrępowana, bo Robert zaprosił też swoją była żonę. Rozwiedli się 5 lat temu, ale utrzymywali bliskie stosunki – mieli 20-sto letniego teraz syna. W międzyczasie on miał kilka przelotnych i kilka poważniejszych romansów. Ona też nie była sama, ale nie wyszła ponownie za mąż. W końcu Robert poprosił mnie do tańca i wirowaliśmy jak szaleni. Prawił mi komplementy, czule obejmował i opowiadał sprośne kawałki. Mówił też jak by się ze mną zabawiał, jak pieścił, dotykał. Czułam rosnące podniecenie i chciałam coraz bardziej by swe obietnice zrealizował. Oczywiście nie powiedziałam mu tego, tylko przekomarzałam się , co tylko powodowało wzrost napięcia i pożądania między nami. Wreszcie nastąpił jakiś wolny kawałek, Robert wziął mnie mocno w ramiona i przytulił. Czułam jego podniecenie i wzbierającą męskość. Kiedy położył swoją wielką dłoń na pośladku i przycisnął do siebie, coś niecierpliwego i pęczniejącego wwiercało się w mój brzuszek. To było fascynujące, wyobraźnia podsuwała mi obrazy wielkiego, żylastego kutasa, jak zbliża się do mej małej pieńki i chce w niej zagościć. Poczułam jak między nogami robi mi się gorąco i mokro. On widocznie czuł to samo i pochylając się szepnął bym przyszła za kwadrans do jego sypialni i zniknął. To chyba był najdłuższy kwadrans w moim życiu. Tysiące myśli kołatało się pod rozpaloną z żądzy czuprynką. Miałam jeszcze momenty zawahania, ale pobudzone zmysły i pulsująca cipka domagały się zaspokojenia. Kiedy wymykałam się i szłam po schodach z każdym krokiem, z każdym stopniem rosło moje i tak już napięte do granic wytrzymałości podniecenie. Wreszcie nacisnęłam klamkę i weszłam do tonącego w półmroku pokoju. On czekał, przekręcił klucz i porwał mnie w ramiona unosząc i całując. Jego niecierpliwe wielkie dłonie już pieściły piersi, udka i mokre majteczki. Zerwał je jednym zdecydowanym ruchem. Podciągnęłam ciasną sukienkę, odsłaniając cipkę i brzuszek. Rzuciłam się do jego rozporka, by wydobyć tę haubicę, która tak drażniła moje łono i od kilku minut wyobraźnię. Mocowałam się z paskiem i zapięciem, aż wreszcie uwolniłam go ze spodni i slipek. To było coś niesamowitego – nabiegły krwią drąg z zadartą ku górze fioletową śliwą już się ślinił, oczekując rozkoszy. Był tak ogromny, że nie mogłam objąć go palcami, ale mogłam podziwiać ten cud natury w blasku nocnej lampki. Aż struchlała moja biedna mała pieńka, na samą myśl, że przyjdzie jej mu sprostać!. On ugiął kolana i zaczął się do niej sposobić muskając żołędzią mokry srom. – Jeszcze piersi – zaskomliłam i odwróciłam się pleckami, by rozpiął guziczek i suwak sukienki. Nie miałam staniczka, bo moje raczej drobne piersi ładniej prezentowały się pod tą sukienką, drażniąc wzrok widocznymi w podnieceniu sutkami. Teraz nareszcie wolna! i prawie naga przylgnęłam do tej góry mięśni. Łapczywie całował piersiątka i usta. Uniósł mnie za ramiona i delikatnie opuszczając próbował nadziewać na tę swoją ogromną pałę. Omsknęła się, po oślizłym rowku. Wsunęłam rękę i nakierowałam na wejście. Już pierwsze mocniejsze zetknięcie się z nim, wywołało dreszcz i skurcze i ORGAZM jakiego jeszcze nie przeżyłam!. A to dopiero był początek. Nieco rozluźniona, rozchyliłam się by ułatwić mu wejście, a o to nie było łatwo, bo łeb jego kutasa był naprawdę ogromny. Opuszczał mnie powoli, rozpierając zwieracz – ból mieszał się z rozkoszą, a rozkosz z bólem. Krzyczałam, ale krzyk był wyrazem odczuwanych doznań jakich doświadczałam i był skutecznie tłumiony przez jego pocałunki z językiem, który przewiercał mnie aż do gardła. Co będzie, jak mnie przewierci tam na dole – przeleciało mi przez myśl. Ledwo łapałam oddech. On tymczasem milimetr po milimetrze zagłębiał się we mnie, rozrywając krocze, ale zadając nowych nieznanych dotąd rozkoszy. Wyraźnie czułam, jak pęta żył na jego kutasie wyślizgują się z moich palców i wchodząc drażnią napiętą do granic cipkę. Wreszcie wszedł na tyle głęboko, że nie było obawy i wypadnięcie, a dalsza penetracja nie wywoływała bólu i rozdzierania. Było mi komfortowo. Jego delikatne pchnięcia łaskotały, aż docisnął moją dłoń, obejmującą drąg do piczki. Puściłam ją, obejmując ten jego byczy kark i umożliwiając dalsze zagłębianie. Skwapliwie z tego skorzystał, rozpychając coraz głębsze czeluści pochwy. Aż dotarł chyba do dna, bo tej rozkoszy jakiej jej teraz zadawał, nie dało się wytrzymać!. Sama zaczęłam na nim podskakiwać doprowadzając się do szaleństwa. Nagle poczułam w samym środku atomową eksplozję – coś parzącego wwiercało się aż do macicy, do każdej komórki mego ciała, a gorąca lawa zalewała mi chyba mózg. Następne jego strzyki pogłębiały tylko rozkosz Z niej to chwilami traciłam świadomość. To było jak potworne trzęsienie po którym teraz następowały wstrząsy wtórne, słabsze, przywracające poczucie rzeczywistości. Powoli opuszczałam nóżki, po udach zaczynała ściekać wciąż ciepła lepka maź. On tkwił we mnie, a kiedy się wysunął, bluznęło ze mnie, a na jego zmiętych spodniach powstała duża biaława plama. Ostrożnie postawiłam nóżki na podłodze – nie byłam pewna czy ustoję – bardziej się tego bałam teraz, niż po swoim pierwszy razie!. Ale nie było tak źle, cały czas odczuwałam rozkoszne drgania i skurcze. Ukucnęłam i zaczęłam całować i oblizywać tę jego pałę, która zadała mi tyle cierpienia i uniesień. Sama nie mogłam się nadziwić, że tak wielki mógł się zmieścić w mojej małej piteńce. A on znów zaczął pęcznieć!. Robert wziął mnie i położył na łóżku, na mokrej cipce poczułam jego jęzor, po chwili ssał cycuszki, a jeszcze później wgramolił się na mnie zawisł i naparł główką na szparkę. Tym razem nie bolało, została sama przyjemność wchodzenia. Szybkie zdecydowane ruchy doprowadziły mnie do trzeciego szczytowania, a jego do wytrysku. Znów byłam zalana nasieniem. Zasnęłam wśród jego czułych pieszczot. Kiedy się ocknęłam, Robert delikatnie pieścił moje piersi. Był już ubrany – zmienił spodnie. Musimy wracać – powiedział – przyniosłem ręcznik byś się wytarła, chyba że chcesz wziąć prysznic – wiesz gdzie. Ale jeszcze pomóż zapiąć mi sukienkę – wstałam, a on wsunął ręce i dłońmi pieścił piersi, całując szyjkę, podciągnął suwak. Wyszedł do gości. Wytarłam się tylko zwilżoną gąbką i ręcznikiem. Musiałam uważać, bo nie miałam majtek, a sukienka sięgała tylko połowy uda. Tym bardziej, że cipka wciąż przypominała sobie rozkoszne chwile i skurczami wyciskała resztki spermy. Teraz byłam senna i pytano mnie czy coś mi nie dolega – chyba przesadziłam z drinkami – odpowiadałam i oddawałam się wspominaniu minionych chwil. Wróciliśmy taksówką po 5-tej, a Jackowi zebrało się na amory. Wykręciłam się niedyspozycją i poszłam pod prysznic. Ciepła woda pieściła moje ciało. Unikałam mycia kroku, by jak najwięcej soków pozostało we mnie. Jacek już pochrapywał, gdy wśliznęłam się w koszulkę i do łóżka. Nie mogłam zasnąć, więc dopieszczałam swoje ciało, przywołując w pamięci te najwspanialsze chwile co doprowadziło do orgazmu. Zaspokojona i zmęczona słodko zasnęłam. Po ok. trzech tygodniach zebrałam się wreszcie na odwagę i pojechałam do Roberta, odebrać swoją zgubę – czyli majtki. Nie przypadkowo wybrałam ten dzień, bo wiedziałam że rudej nie będzie – wyjechała służbowo do Holandii. Robert zgodził się je oddać pod warunkiem, że ja zrobię to samo tzn. oddam się jemu!. Ze względu na wspomnienia przystałam na to. Szybko się rozebraliśmy nawzajem i oddaliśmy się cielesnym uciechom. Po wszystkim, kiedy już leżeliśmy nasyceni sobą, on zmienił zdanie i powiedział, że nie może mi ich oddać, bo stały się one dla niego fetyszem i czasami przy ich pomocy się zaspokaja. A ponadto dodał, że będzie mógł mnie szantażować!. Ty draniu! Ty słodki draniu!. Jednak nigdy potem już nie spaliśmy ze sobą. Ten rozdział został zamknięty i pozostał już tylko miłym wspomnieniem. Muszę przyznać, że Ta przygoda, bo romansem trudno to nazwać, korzystnie wpłynęła na nasze małżeństwo i na ich związek. U nas doceniliśmy łączące nas uczucia i przeżycia, a oni praktycznie żyją razem i „ruda” – tak już zostanie- zwierzyła mi się, że nigdy nie była tak szczęśliwa. Najlepiej z całej naszej czwórki miałam ja, bo jako jedyna znałam całą prawdę, o łączących nas przygodach i stosunkach. A awanturę o pralkę dawno wybaczyłam mężowi, bo sama straciłam niewinność i to nie tylko w tej sprawie. Czy to była zemsta?, czy rewanż to nieistotne, ważne, że wyszliśmy z tej próby zwycięsko i bogatsi o doświadczenia i przeżycia.
Nin

Dodaj komentarz